RECENZJA: Ghost In The Shell to wszystko nie tak z hollywoodzkimi remakeami

Jaki Film Można Zobaczyć?
 

Czasami oglądasz film i między pozornie niekończącym się czasem ekranowym, w którym kryminalnie nudne postacie wypowiadają bezsensowne dialogi, dziwisz się, jak coś tak kiepskiego i kosztowny został zrobiony. Nakręcenie filmu tak dużego jak „Ghost In The Shell” wytwórni Paramount, którego koszt szacuje się na ponad 110 milionów dolarów, wymaga wielu ludzi. Potrzeba również wielu złych wyborów, aby film był tak nieubłaganie nudny i ostatecznie zadziwiająco obraźliwy.



Oparty na mandze napisanej i zilustrowanej przez Masamune Shirow, „Ghost In The Shell” podąża za major Mirą Killian (Scarlett Johansson), przełomowym cyborgiem, który łączy ciało robota (wygląda jak Scarlett Johansson) z ludzkim umysłem. Umysł jest jej duchem, jej duszą, jej człowieczeństwem. Skorupa to naczynie robota, które trzyma jej mózg i popycha Major do zrozumienia swojej tożsamości w świecie, w którym ludzie ścigają się, aby ulepszać się za pomocą technologii cybernetycznych, takich jak prześwietlenie oczu i wątróbki do picia, ale roboty są traktowane jak niewolnicy . Polując na hakera-terrorystów imieniem Kuze (Michael Carmen Pitt), Major musi stawić czoła temu, że tak naprawdę nie należy do żadnego ze światów. To sprowadza ją na ścieżkę, by odkryć swoją ludzką przeszłość.



POWIĄZANE: Ghost in the Shell Reżyser anime nazywa Johanssona „Najlepszym możliwym” Majorem

Wielką ironią filmu jest to, że podczas gdy jego fabuła skupia się wyłącznie na poszukiwaniu duszy, „Ghost In The Shell” to styl, bez duszy – lub raczej cała skorupa, bez ducha.

Reżyser Rupert Sanders zasłynął jako reżyser reklamowy, najbardziej znany z gry wideo „Halo 3: ODST”. Ale jeśli chodzi o jego filmografię, wszystko, co ma do zaoferowania, to „Królewna Śnieżka i Łowca”, wymyślona na nowo bajka pełna bitew, w której wcisnęła księżniczkę w dżinsy i wrzuciła ją w chłodny krajobraz CGI, aby stworzyć stylowy, ale na palach przygoda. Film ten został krytycznie obejrzany i uznany za jedynie skromny sukces kasowy. Jednak Sanders jakoś dostał drugą szansę. A to, co nam dał, było tym samym powierzchownym popisem.



Akcja „Ghost In The Shell” rozgrywa się w futurystycznym Tokio i otula miasto gigantycznymi hologramami robotycznych gejsz, uśmiechniętych kulturystów i śliniącego się corgi. Skeezy bar może pochwalić się hologramami striptizerek (wystarczająco usterkowymi, aby uspokoić ocenę PG-13) i walczących bokserów (przypuszczalnie w przyszłości system pay-per-view walki). Podczas gdy niektóre projekty produkcyjne są wspaniałe – robo-gejsza drażniona w przyczepach jest atrakcją – większość projektów wydaje się nie mieć żadnej funkcji poza fajnym wyglądem. Niewiele nam mówią o tym świecie.

Ze wszystkimi hologramami i cyberpunkową rozbłyskiem „Ghost In The Shell” pomyślałem o estetyce sióstr Wachowskich, które stworzyły bogate światy science fiction dzięki trylogii „Matrix”, „Atlas chmur” i „Jowisz”. Wznoszący się. Ale jest ogromna różnica między ich projektami a Sandersami, ponieważ projekty Wachowskich dają kontekst, życie i głębię ich świata. Każdy szczegół wydaje się pasować i funkcjonować, dając widzom trochę wglądu w ten fikcyjny wszechświat. Rzeczy Sandersa wyglądają jak naklejki CGI rzucane wokół jego olśniewającej gwiazdy Hollywood, bez żadnego celu poza czynnikiem wow. Zapewnia to puste wrażenia podczas oglądania, zwłaszcza w połączeniu ze stylami wydajności, które wydają się zagubione w tłumaczeniu.

chmiel diabeł abv

Od filmów Marvela po tripową, przygodową grę akcji „Lucy”, Johansson wniósł oszałamiającą charyzmę bohaterkom, które wykorzystują swoje niesamowite umiejętności – czy to strzelanie wyborowe, czy telekinezę – by obalać tyranów i eliminować armie uzbrojonych złoczyńców. W „Ghost in the Shell” nosi ledwie dostępny kostium i wspina się po ścianach, strzelając z pistoletu prosto w pień mózgu każdego, kto się jej sprzeciwia. Uderza terrorystów i samodzielnie strąca czołg, nawet jeśli grozi to rozerwaniem jej pocisku. A jednak nic nie czułem. Urok Johansson wydaje się być w trybie uśpienia, gdy beztrosko kroczy przez tę żmudną podróż, w której jest więcej gadek technicznych niż ciekawych akcji. Sanders w jakiś sposób pozbawił gwiazdorską moc, którą podobno miał dostarczyć Johansson. I to prowadzi nas do skandalu, który towarzyszył filmowi od czasu jego najwcześniejszych plotek o castingu: Tak. To jest przykład wybielania.



Ten numer szaleje w Internecie od lat, zanim film wszedł do produkcji. Jedna ze stron upierała się, że ponieważ manga – i jej anime z 1995 roku – były japońskie, to także powinna być bohaterką jej amerykańskiej adaptacji na żywo. Inni twierdzili, że ponieważ postać jest tylko mózgiem w ciele robota, ktoś mógłby zagrać tę rolę, więc dlaczego nie Johansson, który ma dużą rzeszę fanów i bogatą historię w gatunku gier akcji? Przed obejrzeniem filmu rozumiałem obie strony. Ale potem?

To jest azjatyckie wymazywanie.

Nie chodzi tylko o to, że Major został przemianowany na biało kodowane „Mira Killian” zamiast oryginalnej japońskiej nazwy Motoko Kusanagi, „Ghost In the Shell” rozgrywa się w Tokio. Film jest kapanie w elementach kultury japońskiej, od ikonografii anime po gejsze i ryby koi, po tradycyjne restauracje sushi z niskimi stolikami i gośćmi w wyszukanych szatach i obi. A jednak większość głównych bohaterów jest biała; nie tylko Major, ale także jej najlepsza przyjaciółka Batou (Pilou Asbæk), jej postać-matka, dr Ouelet (Juliette Binoche), jej wrogi szef (Peter Ferdinando) i wspomniany wcześniej terrorysta, którego ma wytropić (Pitt).

Więc nawet jeśli ktoś teoretycznie mógł zostać obsadzony, by zagrać w pełni robo-figurę majora, Paramount rzecz obsadzić film rozgrywający się w Japonii, opowiadający japońską historię i przesiąknięty japońską kulturą, z udziałem głównie białych aktorów. To wysyła wiadomość o tym, kto jest ceniony, a kto nie, i jest to dość obraźliwe, które staje się bardziej jasne i obraźliwe w miarę trwania filmu. W filmie są kolorowi ludzie, którzy uzupełniają drużynę Majora. Ale poza jej opiekunem (Takeshi Kitano), ledwo mają pięć linijek do podzielenia się między nimi trzema. Nie mogłem podać żadnego z ich imion, ponieważ film troszczy się o nich tylko w rzadkich przypadkach, gdy Major i Batou potrzebują wsparcia. Nie są postaciami, ale udogodnieniami.

Kolejna szokująca scena dotyczy tego, jak Major zatrudnia prostytutkę, aby mogła dotykać ludzkiego ciała. Zamiast krótkiej sceny lesbijskiej z komiksu, Major – która absolutnie czyta się jako biała kobieta – zatrudnia czarną kobietę, aby mogła ją szturchać i eksperymentować. Optyka jest zła, zwłaszcza po tak udanym i obudzonym filmie jak „Get Out”.

A potem sprawy się pogarszają!

Spoilery do trzeciego aktu „Ghost In The Shell”.

zawodnik pięć ipa

Rzadko wchodzę w ujawnienia trzeciego aktu. Ale tak jak w przypadku „Pasażerów”, konieczne jest omówienie podłej historii kryjącej się pod sprytną kampanią reklamową. Kiedy Major odkrywa jej przeszłość, dowiaduje się, że tak naprawdę jest Japonką. Jej imie był Motoko Kusanagi. Ma żyjącą matkę, która mówi po angielsku z ciężkim japońskim akcentem. Jej sypialnia z dzieciństwa jest przystrojona japońskimi bibelotami, jakby była sklepem z pamiątkami dla turystów. Major jest potajemnie Azjatą! Mimo to filmowcy czuli się całkowicie komfortowo rzucając ją jako białą. To ujawnia uderzenia falami „nie, nie zrobili”, które nie osiągają szczytu, gdy Kuze odkrywa, że ​​jest również Japończykiem („Nazywasz się Hideko!”), ale kiedy Major odwiedza swój własny grób, obejmuje matkę, jakby chciała powiedz: „Jest super. Jestem twoją zrestartowaną białą córką! Testuję lepiej na całym świecie”.

Koniec spoilerów.

Jeśli polityka społeczna w tej posiadłości cię nudzi, to sam film też. Wydaje się, że Sanders wezwał całą obsadę do mówienia tym samym głuchym przekazem, dzięki czemu każda kwestia wydaje się być refleksją. I z dialogami w stylu: „Nie myślę o niej jako o maszynie. Ona jest bronią”, scenariusz mógł rozpaczliwie wykorzystać trochę energii. Zamiast tego, aktorzy, japońska kultura i fabuła są wykorzystywane do budowania scenerii akcji, które czasami są oszałamiające wizualnie, ale nigdy nie uderzają mocno, ponieważ Sanders nie zadał sobie trudu, aby zbudować świat lub rozwinąć fascynujące postacie.

Rzadko zaglądam na zegarek podczas filmów, ale ten film jest tak wyczerpująco powolny, że musiałem to zrobić, choćby po to, by zapewnić sobie, że to już prawie koniec. Nie było. Kiedy sprawdziłem, założyłem, że mamy prawie dwie godziny. Minęły 72 minuty. Miałem jeszcze 35 do zrobienia, a każdy – czy to w formie szybkiej akcji, mdłych przekomarzań, czy też pochlebnych ujęć Johanssona w tym nowoczesnym trykocie – wydawał się wyjątkową torturą; nijakie, ale samouwielbienie.

Zachowując jedynie odrobinę wierności estetyce materiału źródłowego, Sanders stworzył film, który ma spektakl i akcję, ale nie ma emocji. To, jak pozwolono mu drugą szansę na remake wysokobudżetowego remake'u po przeciętności „Królewny Śnieżki i Łowcy” jest poza mną. Nie mogę nawet zacząć, jak Paramount przelał tyle pieniędzy na skrypt, który czyta się jak niechlujne tłumaczenie i sceny akcji, które są tak ulepszone CGI, że wyglądają jak gry wideo. Jestem naprawdę zdumiony, że film studyjny w dobie niesamowitych ofert, takich jak „Logan”, „John Wick” i nadchodzący „Atomic Blonde” może być całkowicie, absolutnie i całkowicie śmieciem.

„A Ghost In The Shell” otwiera się w piątek, 31 marca.



Wybór Redakcji


Victory DirtWolf Double IPA

Stawki


Victory DirtWolf Double IPA

Victory DirtWolf Double IPA a IIPA DIPA - piwo Imperial / Double IPA firmy Victory Brewing Company (ABV), browar w Downingtown w Pensylwanii

Czytaj Więcej
Tales of the Empire może naprawić jedno z największych rozczarowań Ahsoki

Inny


Tales of the Empire może naprawić jedno z największych rozczarowań Ahsoki

W Tales of the Empire pojawi się mnóstwo scen, a jedna z nich może rozwiązać jedną z największych nierozwiązanych tajemnic Ahsoki.

Czytaj Więcej