Jednym z największych momentów w historii komiksu było „ Śmierć Supermana ”, wydarzenie crossover DC, które rozpoczęło się w 1992 roku i zakończyło się Człowiek ze stali poświęcając swoje życie, aby pokonać potwornego Doomsday na ulicach Metropolis. Kultowy moment dla postaci i szerszego DC Universe, oryginalne zespoły kreatywne stojące za wydarzeniem ponownie łączą się w specjalną antologię Śmierć Supermana z okazji 30. rocznicy #1 , w sprzedaży w listopadzie. Wśród gwiazdorskich twórców, którzy dodali nowe historie do tego wydarzenia specjalnego, są Louise „Weezie” Simonson i Jon Bogdanove, z opowieścią, która poszerza rolę Johna Henry'ego Ironsa w tym wydarzeniu, zanim wykuje płaszcz superbohatera ze stali.
W ekskluzywnym wywiadzie dla CBR Simonson i Bogdanove rozmawiali o ponownym zjednoczeniu się w nowej historii osadzonej w „Śmierci Supermana”. odzwierciedlenie początków przełomowego wydarzenia i drażnił się, czego czytelnicy mogą się spodziewać po przygodach Johna Henry'ego Ironsa sprzed epoki stali.

CBR: Ponownie się zjednoczyliśmy i czuję się tak dobrze! Jak to jest znów pracować razem nad nową historią Johna Henry'ego Ironsa dla? Śmierć Supermana specjalny?
Louise Simonson: Myślę, że to naprawdę zabawne! Za każdym razem, gdy mam okazję pracować z Jonem, za każdym razem, gdy mam szansę nakręcić historię Johna Henry'ego Ironsa, wchodzę w to i cieszę się, że mogę to zrobić.
Jon Bogdanow: Tak samo! Nigdy nie odmówiłbym współpracy z Weezie.
Z perspektywy czasu na oryginalną historię „Śmierć Supermana”, co chciałeś wnieść do Steel tą opowieścią?
mleko po lewej stronie
Simonson: To opowieść o presji, która skłania bohatera do zrobienia kolejnego kroku. To i upływ czasu to dwie rzeczy, które mnie interesowały - i bardziej ezoteryczny pomysł, do którego chciałem się zbliżyć.
Bogdanowe: Ma to sens dla mnie. Jedną z rzeczy, które podobały mi się w historii Weezie jest to, że jest to migawka postaci w konkretnym momencie jej rozwoju. To nie jest Stal, którą znamy, która pracuje z JLA, to jest John Henry w konkretnym momencie jego ewolucji jako postaci, kiedy desperacko chce się odwdzięczyć Supermanowi i jest tak skupiony, że nie zdaje sobie sprawy, że już spłaca Superman na każdym kroku, nawet jeśli nie uda mu się dostać do Strefy Zero. Mieliśmy tylko osiem stron, żeby wepchnąć akcję i rozwój postaci do tej małej, krótkiej przestrzeni, to było całkiem fajne pisanie.
Simonson: To był też całkiem fajny rysunek! Jest scena, w której ciężarówka blokuje drogę i szczerze mówiąc, bez Jona nie byłoby tak dobrze. Z Jonem rzucił mi cały ten idiom o ciężarówkach, którego nigdy bym nie poznał. To było świetne, Jon. Po prostu podniosłem to na zimno. [ śmiech ]
Bogdanowe: Dziękuję Ci! Weezie i ja pracujemy najlepiej, gdy pracujemy w stylu Marvela, co daje nam możliwość interakcji i współpracy w sposób, który maksymalnie wykorzystuje nasze mocne strony. Weezie wstawił krótką scenę Johna Henry'ego, który przesuwał ciężarówkę, żeby ambulanse mogły przejechać. Musiałem wymyślić, jak to się rozegra, choreografować na ulicy, jakie są relacje przestrzenne i jakie są relacje wielkości i wagi, więc zagłębiłem się w badania. [John Henry] jest po prostu normalnym człowiekiem, nie ma jeszcze swojej zbroi, więc musiałem wymyślić wiarygodny sposób, aby osiągnąć to, co chciał osiągnąć Weezie.
Czasami działa to w ten sposób, że Weezie tworzy pięknie dramatyczną, elegancką sytuację postaci — ponieważ każdy, kto czyta jej teksty, wie, że jest cudowną autorką postaci, a jej fabuły są bardzo oparte na postaciach — ale czasami będziemy dostać się do konkretnego fragmentu akcji, a ponieważ artyści czasami mają tendencję do myślenia bardziej wizualnie niż pisarze, tak naprawdę musimy radzić sobie z tym, co dokładnie się tutaj dzieje, aby zainscenizować akcję. Zrobiłem to i wykonałem głębokie nurkowanie. [ śmiech ]
Simonson: Dobrze się spisałeś! Myślę, że po prostu kazałem mu odepchnąć ciężarówkę na bok, a twoja była znacznie lepsza. [ śmiech ]

Uwielbiam w tym wygląd Johna Henry'ego Ironsa. Wygląda jak jego imiennik jeżdżący po kolei. Po zobaczeniu go jako superbohatera i naukowca, jak sprowadziło go z powrotem do jego robotniczych korzeni?
Simonson: To było odpowiednie do czasu i miejsca i pomyślałem, że to zabawne, ponieważ przez cały czas używał swojego mózgu. Zajmował się mało technicznymi sprawami, bo to miał do dyspozycji, ale cały czas myślał o tym, jak to zrobić. Myślałem, że przypomina to ludziom, jaki on jest mądry. Nie jest tylko dużym, silnym facetem. eH to duży, silny mądry facet.
Bogdanowe: Bardzo się ucieszyłem, że Weezie wybrał punkt odbicia tego zdjęcia pin-up z Przygody Supermana #500, które właśnie namalowałem na moje stare ołówki, bo po co wymyślać koło? Używając tego jako punktu wyjścia, pomyślałem, że było to naprawdę genialne, ponieważ wizualnie to, na co naprawdę trafiamy, to prawdziwy historyczny John Henry. Uderzamy w ten trop, który jest rdzeniem postaci i naprawdę lubię móc to narysować – chociaż śledzę, który pasek jest luźny, aby zapewnić ciągłość. [ śmiech ] Po prostu bardzo lubię uderzać w archetyp.
Ta historia podkreśla społeczny aspekt Johna Henry'ego Ironsa, nawiązując do jego ludzkich korzeni. Jak integralne jest to dla postaci i historii?
Simonson: Metropolia zawsze była postacią w naszym Nadczłowiek książki. Ze „Śmiercią Supermana” i całym tym scenariuszem wydawało się właściwe, aby nadal był postacią.
Bogdanowe: Wiele prac Louise to praca zespołowa, studium postaci, być może z główną postacią, ale widzianą oczami ludzi wokół nich. Kiedy robiliśmy Nadczłowiek , było dużo drugoplanowej obsady w Człowiek ze stali ; wiele rzeczy z perspektywy Lois i Perry'ego. Myślę, że ogólnie to dobry sposób na zilustrowanie bohatera. Jeśli oglądasz film o Jamesie Bondzie, nie możesz mieć emocji Jamesa Bonda o tym, jak nieszczęśliwy się czuje, ponieważ twardziele tego nie robią. Musisz kazać M powiedzieć: „Bond, wyglądasz jak gówno”. [ śmiech ]
Oświetlając bohatera przez otaczające go postacie drugoplanowe, Weezie ma naprawdę potężny sposób pomagania ludziom w nawiązaniu kontaktu z postacią bez tego, że sam bohater czuje się emo.
Simonson: Jon jest szczególnie genialny w działaniu. Jego postacie są aktywne nawet wtedy, gdy stoją w miejscu. Ale oni zawsze coś czują – nie w przesadny sposób, ale tak, jak ty się z nimi czujesz. Ma do tego prawdziwy talent i to jest jedna z rzeczy, które naprawdę kocham w jego pracy.
Bogdanowe: To jeden z powodów, dla których uważam, że jesteśmy dobrą drużyną, ponieważ jedną z moich ulubionych rzeczy w rysowaniu komiksów jest odnajdywanie człowieczeństwa w postaciach, nawet jeśli są potworami, kosmitami lub czymkolwiek innym – przedstawianie emocji. Praca Weezie to praca nad emocjami, praca bardzo ukierunkowana na charakter. Myślę, że to właśnie sedno tego, dlaczego jesteśmy dobrym zespołem.

Z Współczynnik X do Zasilacz , wykonałeś już dużo pracy zespołowej. O co chodzi z pracą z tymi większymi obsadami i każeniem im grać ze sobą, jednocześnie obserwując historię A, która przemawia do was obojga?
Simonson: Zawsze fajnie jest mieć jakiś konflikt w tle z innymi postaciami. Jedną z radości posiadania obsady zespołu jest to, że możesz mieć historię A i historię B i połączyć je wszystkie. Myślę, że każdy z małych fragmentów, które zrobiliśmy w historii Johna Henry'ego, był jednym z opowiadań B, które właśnie przeniosły historię A.
Bogdanowe: Obsady zespołowe są, moim zdaniem, motywem przewodnim całej twojej kariery, Weezie. Wiem, że niektóre z twoich najwcześniejszych inspiracji jako dzieciństwa dotyczyły czytania książek E. Nesbita, które opowiadały o grupie dzieci. Ta dynamika zespołu, w której różne postacie reprezentują różne aspekty publiczności, towarzyszyła ci, gdy byłeś redaktorem tytułów X, gdy były w najbardziej kształtującym okresie. Potem napisałeś Zasilacz oraz Współczynnik X, a większość twojej kariery polegała na kierowaniu obsadami. To wydaje się być wątkiem, który przez to wszystko działa.
To była duża część tego, dlaczego Superman: Człowiek ze stali był tak imponującym tytułem i podobało mi się, że mamy trochę tego w tej historii, w której wydaje się, że John Henry zbiera szabrowników, aby uratować rodzinę na schodkach przeciwpożarowych. Myślę, że to znak rozpoznawczy pisarstwa Weezie. Weezie, czy jesteś świadomy tego wątku w swojej karierze?
Simonson: Zdaję sobie sprawę, że dużo fajniej jest mieć więcej zabawek do zabawy. [ śmiech ] W zwykłych książkach zespołowych lub zespołowych zazwyczaj historia będzie dotyczyła jednej lub dwóch postaci w ramach 22-stronicowej historii lub dowolnej liczby. Kiedy mieliśmy Supermana, myślę, że naturalnie zrobiłem z niego książkę zespołową. Lubię działać w zespołach i uwielbiam zespołowy aspekt tworzenia komiksów. To jeden z powodów, dla których myślę, że lubię pracować w stylu Marvela, szczególnie z mądrymi artystami, a miałem szczęście pracować dużo z mądrymi artystami.
Interakcja w tę i z powrotem i fakt, że mogą mieć lepszy pomysł niż ty lub lepszy sposób na zrobienie czegoś, mogą to zrobić, ponieważ jest to w stylu Marvela. Nie powiem Jonowi, jak cokolwiek rysować. Po prostu mówię mu, co ma się wydarzyć, a Jon może zdecydować, jak to się stanie; w ten sposób jest fajniej.
Bogdanowe: Zgadzam się, myślę, że sposób pracy Marvela maksymalizuje mocne strony wszystkich uczestników, ale co więcej, po prostu z egoistycznego punktu widzenia, pomaga mi czuć się bardziej związany z materiałem, cokolwiek to jest.
Simonson: Cała 'Śmierć Supermana' była zrobiona w stylu Marvela. Wszyscy pracowali nad fabułą. To mógł być jeden z powodów, dla których był tak bardzo skuteczny, poza tym, że mieliśmy świetną historię.
Bogdanowe: Czasami myślę, że niezależnie od tego, czy chciał to zrobić, czy nie, to, co [redaktor] Mike Carlin zrobił ze „Śmiercią Supermana”, dał DC Comics swój własny, mały wiek Marvela, i zrobił to w sposób, w jaki nawet Marvel nigdy nie był. w stanie zrobić. Marvel to zazwyczaj jeden pisarz, jeden redaktor i jeden rysownik, którzy pracują razem nad jedną książką. Były to cztery zespoły pisarzy, ołówków, inkerów i kolorystów, wszystkie zaangażowane w napisanie całej historii. Nie sądzę, żeby coś takiego jak pokój intensywnych pisarzy było kiedykolwiek próbowane w komiksach i nie sądzę, żeby nikomu się to udało od tego czasu.
Simonson: Nie wiem, czy się udało, ale wiem, że mieliśmy coś takiego, kiedy robiliśmy X-Men/X-Factor/ Nowe Mutanty krzyżowanie. Mieliśmy spotkania, ale to tylko scenarzyści byli w to głównie zaangażowani. Próbowaliśmy tam trochę zapylić krzyżowo. Nie był tak intensywny ani tak dokładny.
Bogdanowe: Albo jak szalony! [ śmiech ]
Simonson: Albo jak szalony, tak, to był inny aspekt. [ śmiech ] Oj, stare dobre czasy.
Bogdanowe: To swego rodzaju świadectwo dla Mike'a, że udało mu się sprawić, by to zadziałało, ponieważ każdemu kolejnemu redaktorowi – przynajmniej kiedy pracowałem nad tą książką – coraz trudniej było stworzyć taką spójną rzecz, w której wydawało się to tak organiczne i zachowane. wszyscy szczęśliwi. Myślę, że to całkiem fajna sztuczka edycyjna.
Simonson: Mike Carlin był w tym genialny i nie sądzę, żeby ktokolwiek inny był na tyle szalony, żeby tego spróbować i odniósł taki sukces, żeby to osiągnąć.
Bogdanowe: Weezie, być może udało ci się to zrobić, edytując.
Simonson: Nie sądzę. Nie jestem aż tak szalony. [ śmiech ]
Bogdanowe: To prawda, nie jesteś aż tak szalony, ale wykorzystaliśmy to, że bez względu na to, jak bardzo byli wściekli, każdy, kto wyszedł z twojego biura, odszedłby jakoś machając ogonami.

Jak to było móc ponownie odwiedzić tę historię i świat, który pomogłeś stworzyć 30 lat temu i rozszerzyć rolę i perspektywę Johna Henry'ego Ironsa w większej historii?
Simonson: Myślałem, że to naprawdę zabawne! To było trochę jak początkowy punkt tego świata, który musieliśmy zbadać na ośmiu stronach, zanim faktycznie weszliśmy w naszą historię „Świat bez Supermana”. Byłem bardzo wdzięczny, że dali nam taką możliwość.
Bogdanowe: Też byłam bardzo wdzięczna. Ponowna praca z Weezie, szczególnie przy tym materiale, była jak zakładanie ulubionych dżinsów – było po prostu wygodne, naturalne i nagle 30 lat po prostu zniknęło. Część ciąży „Śmierci Supermana”, wszyscy mówią, że Jerry Ordway zawsze żartował, gdy utknęliśmy w punkcie fabularnym „A potem go zabijemy!” Do „Śmierci Supermana” przyczyniła się Weezie, która zabiła wiele postaci w swojej karierze w Marvelu, mówiąc: „Wiesz, co się dzieje, gdy zabijesz postać? Możesz pokazać wszystkim, co ta postać znaczyła wokół nich, wspierająca obsada, a nawet ich wrogowie z reakcją świata na ich śmierć.
To Weezie powiedział, że to zapoczątkowało całe zjawisko, ponieważ nagle zaczęliśmy myśleć o tym, co powiedziała i zanim się zorientowaliśmy, napisaliśmy całą historię „Pogrzeb przyjaciela”, zanim jeszcze dotarliśmy do śmierci. Weezie skłonił nas do myślenia o tym, jak zareagują bohaterowie, o tym, co znaczy dla nas Superman i jak czułby się cały świat, myśląc o tym. Myślę, że opowiadanie historii z Johnem Henrym, która była na marginesie głównej akcji, jest bardziej zgodne z podejściem, od którego wszystko się zaczęło.
Simonson: Jon, nawet tego nie pamiętam. Słowa wychodzą z moich ust i nie mam pojęcia, co powiedziałem.
Bogdanowe: Na serio?! Weezie, to był jeden z najważniejszych momentów w historii komiksów i nie pamiętasz tego?! [ śmiech ]
coors dodatkowa zawartość alkoholu w kolorze złotym
Simonson: Wcale tego nie pamiętam, ale cieszę się, że pamiętasz!
Bogdanowe: Byłem w książkach od około roku, a Jerry musiał opowiedzieć ten żart przynajmniej z pół tuzina razy. Powodem, dla którego stało się to realne, jest to, że wskazałeś rzeczywiste stawki i nagrody, jakie otrzymujesz za zabicie postaci. Wszyscy byliśmy w dziwnym nastroju robienia tych wszystkich wspaniałych komiksów i nikt nie zwracał na to uwagi. Wszystko, czego chcieli, to pieprzenie Rosomak . [ śmiech ] Ten komentarz wywołał całą rozmowę o tym, kto tak naprawdę będzie za nim tęsknił, gdy go nie będzie, i to było sednem tego, co sprawiło, że ta rzecz była tak gigantyczna i dlaczego wciąż o tym mówimy 30 lat później! [ śmiech ]
The Death of Superman 30th Anniversary Special #1 wchodzi do sprzedaży 8 listopada od DC Comics.