20 lat temu Dragon Ball Z przyjechał do Ameryki na pobyt

Jaki Film Można Zobaczyć?
 

W tym miesiącu mija 20. rocznica debiutu „Dragon Ball Z” w amerykańskiej telewizji, a w tym roku mija 20. rocznica wyemitowania ostatniego odcinka w Japonii, krótko po tym, jak twórca Akira Toriyama zakończył pracę nad mangą. Podczas gdy „Dragon Ball Z” nadal żyje w odcinkach streamingowych, restartach i mandze, historia angielskich tłumaczeń franczyzy odzwierciedla zmiany w amerykańskich gustach, gdy anime i manga przeniosły się z niszowej obsesji do szerszej publiczności – a amerykańscy producenci przestali próbować zmienić anime w coś innego.



Zacznijmy od szybkiego przypomnienia różnicy między „Dragon Ball” a „Dragon Ball Z”. Cała manga była znana w Japonii po prostu jako „Dragon Ball”, ale producenci anime zmienili tytuł po adaptacji 16. tomu, ponieważ zmienił się ton: odszedł od slapstickowej komedii akcji z niedojrzałym wyglądem. nastolatek, Goku, do nieco poważniejszej historii z udziałem dorosłego Goku i jego syna Gohana. Toriyama dodał „Z”, ponieważ był zmęczony serią i miał nadzieję, że wkrótce ją zakończy. Jednak nie tak działa przemysł manga.



W swoim czasie „Dragon Ball” był jedną z najpopularniejszych serii w Japonii i pomógł rozpędzić nakład magazynu „Shonen Jump” do zdrowego zakresu 6 milionów, więc Toriyama kontynuował, popychany przez swoich redaktorów i czytelników, do 1995 roku. W tym momencie w końcu doprowadził serię do końca. Anime, oparte na mandze, zakończyło się w następnym roku.

molson złoty vs molson kanadyjski

Kiedy manga pojawiła się w Stanach Zjednoczonych, ludzie byli bardziej zaznajomieni z anime „Dragon Ball Z”, więc licencjodawca Viz Media potraktował ją prawie jak dwie różne serie: Firma opublikowała pierwsze 16 tomów (plus kilka rozdziałów tomu 17). jako „Dragon Ball”, a reszta jako „Dragon Ball Z”. W późniejszych wydaniach Viz powrócił do „Dragon Ball” w całej 42-tomowej serii.

Podczas gdy Toriyama trudził się, w latach 80. i 90. anime stawało się coraz bardziej popularne w Ameryce Północnej. Jeden z najwcześniejszych anime, „Speed ​​Racer”, pojawił się w amerykańskiej telewizji w 1967 roku, ale nie był promowany jako japońska kreskówka. Wręcz przeciwnie, spektakl został zdubbingowany, historia przepisana na nowo, a postacie przemianowane, tak że nie pozostał żaden ślad po jego japońskim pochodzeniu.



Syndykatorzy zaczęli coraz bardziej zwracać się ku japońskiej animacji w następnych latach, ale zajęło trochę czasu, zanim materiał źródłowy zyskał jakikolwiek szacunek. „Robotech”, który pojawił się w 1985 roku w amerykańskiej telewizji, został złożony z trzech różnych seriali i nie został w ogóle przetłumaczony. Producent Harmony Gold przepisał scenariusz, aby pasował do ruchów ust bohaterów.

Harmony Gold był także pierwszym licencjodawcą, który udostępnił „Dragon Ball” anglojęzycznej publiczności, chociaż prawie wszystkie jego ślady zniknęły. Według artykułu z 2000 roku w magazynie „Animerica” firmy Viz, Harmony Gold nagrał co najmniej pięć odcinków „Dragon Ball” w latach 80. XX wieku. Duby, które były emitowane na niektórych rynkach testowych, zmieniły imiona bohaterów: Goku stał się „Zerem”, Bulma „Leną”, a Karin została zmieniona w „Wąsy Cudownego Kota”. Odpowiedź brzmiała „brak blasku”, a Harmony Gold porzuciła ją i ruszyła dalej, pozostawiając po sobie tylko pogłoski o „zagubionym dubie” i jednym filmie „Dragon Ball” nakręconym przez połączenie dwóch innych filmów. (Kilka fragmentów dźwięku z filmu można usłyszeć na ta strona fanów Dragon Ball Z .)

morela sam smith

Czas mijał, a amerykański fandom anime i mangi rósł powoli. „Mimo całego sukcesu Japonii jako eksportera samochodów i kamer, jej muzyka, filmy, programy telewizyjne i książki, z kilkoma wyjątkami, nie sprzedają się dobrze za granicą” Pisarz New York Times Andrew Pollock zaintonował w 1995 roku — chociaż zauważył, że wraz z sukcesem „Mighty Morphin Power Rangers” w telewizji i ostatnimi przebłyskami zainteresowania twórczością utalentowanego, ale wówczas mało znanego filmowca Hayao Miyazakiego, „japońska animacja zaczyna rozprzestrzeniać się po świecie, stając się pierwszy duży eksport popkultury w kraju”. W rzeczywistości w tym tygodniu właśnie rozpoczął się nowy program telewizyjny – coś o nazwie „Sailor Moon”.



Niemniej jednak amerykańska scena anime dopiero zaczynała się pojawiać w 1996 roku. „Wciąż była bardzo niszowa” – powiedział redaktor i badacz mangi Jason Thompson, który zredagował część mangi „Dragon Ball”. „W telewizji ani w sklepach wideo prawie nic nie było”. Kluby anime w szkole średniej i college'u zebrały się, aby obejrzeć filmy, niektóre z nich całkowicie nieprzetłumaczone, inne z amatorskimi napisami (fansubs). Fani o lepszych obcasach mogą oglądać anime w wersji surowej lub z napisami w kanałach telewizji kablowej premium, takich jak Nippon Golden Network, która emitowała „Dragonball” i „Dragon Ball Z” na początku lat 90.

zwycięstwo, brudny wilk

Goku po raz pierwszy znalazł się w głównym nurcie w 1995 roku, kiedy amerykański licencjodawca Funimation zaoferował dubbingowaną i edytowaną wersję do pierwszego uruchomienia. Anulowali go po 13 odcinkach z powodu niskich ocen.

Funimation posiadało również licencję na „Dragon Ball Z”, a pierwszy odcinek został wyemitowany w amerykańskiej telewizji 13 września 1996 roku, ponownie w ramach konsorcjum. Podobnie jak „Dragon Ball”, był mocno edytowany: Funimation obniżył „Dragon Ball Z” z 67 oryginalnych odcinków do 53 do konsumpcji w USA. Ten program wypadł jednak lepiej i trwał przez dwa sezony, zanim został odwołany z różnych powodów, w tym braku zainteresowania ze strony syndykatorów.

„Nie dziwię się, że „Dragon Ball” nie wypadł dobrze” – powiedział Thompson. „Trudno się sprzedać, ponieważ łączy w sobie bardzo „dziecięcy” wygląd i wrażliwość z podłym humorem dorosłych Kame-Sen'nin itp., które musiały zostać ocenzurowane w wydaniach amerykańskich, pozostawiając kilka dziwnych luk w historii. Z drugiej strony „Dragon Ball Z” to w zasadzie opowieść o młodzieńczym superbohaterze ze sztukami walki i science fiction, które były już popularne w USA, ale wcześniej nie były połączone w ten sposób. Ponadto „Dragon Ball Z”, jak „Sailor Moon” (i „Robotech”, jeśli o to chodzi), miał format ciągłej fabuły, co było wówczas dość nietypowe w amerykańskiej telewizji dla dzieci i młodzieży. To sprawia, że ​​bardziej zainwestujesz w historię, gdy toczy się spisek z klifami i nagromadzeniem, w przeciwieństwie do większości ówczesnych zachodnich programów telewizyjnych, w których każdy 30-minutowy odcinek musiał być napisany, aby stać sam.

Viz zaczął publikować mangi „Dragon Ball” i „Dragon Ball Z” w 1998 roku, najpierw jako pojedyncze rozdziały, a następnie, w 2000 roku, jako wydania zbiorcze. W tym samym roku Cartoon Network zaczął pokazywać powtórki anime „Dragon Ball Z” jako część swojego bloku Toonami, gdzie serial został lepiej przyjęty. Funimation wznowiło produkcję w nowych odcinkach, tym razem z nową obsadą głosu i mniejszą cenzurą, a nowa wersja była emitowana w latach 1999-2003 na Toonami, z powtórkami kontynuowanymi do 2008 roku. Obecnie zarówno „Dragon Ball”, jak i „Dragon Ball Z” mogą być postrzegane jako streaming anime na strona Funimation i na Hulu.

Thompson uważa, że ​​„Dragon Ball Z” wkroczył na nowy teren, wprowadzając młodszą publiczność do anime i mangi. „We wczesnych latach 90. anime i manga miały ten rodzaj „dorosłego mężczyzny” – powiedział nam. „Najbardziej znane tytuły to hard science fiction, takie jak „Ghost in the Shell” i „Akira” lub, co gorsza, X-rated w stylu „Urotsukidoji”. Potem pojawiły się „Sailor Moon” i „Dragon Ball Z”, które wprowadziły tropy anime i mangi — projekty postaci, speedlines, historie o klifach — przed młodą publiczność głównego nurtu, która była dużo większy niż stara nisza anime. Kiedy kilka lat później pojawił się serial animowany „Pokémon”, nie było odwrotu”.

I jest więcej. „Konkretnie w przypadku „Dragon Ball Z” przesunęło to granice przemocy, które można pokazać w serialu „dla dzieci”, i przedstawił tę bardzo instynktowną, bardzo oryginalną fantazję o superbohaterach” – powiedział Thompson. „Po pierwsze, shonen manga kładzie nacisk na trening fizyczny i samodoskonalenie – Goku musi praca dla tego! — czego prawie nigdy nie dostałeś w zachodnich komiksach o superbohaterach, gdzie bohater zwykle wygrywa dzięki sprytowi, a nie czystej odwadze i wysiłkowi. Po drugie, jest cała sprawa „pokonani wrogowie stają się dobrymi facetami”, co również było nowe. Po trzecie, projekty postaci są muskularne, ale bardzo kreskówkowe, przyjazne i młodo wyglądające, co stanowi prawdziwą przerwę od „wyrzeźbionego realizmu” macho-mana, powiedzmy „Supermana” lub „Pięść Gwiazdy Północnej”. Po czwarte, żaden zachodni komiks o superbohaterach, o którym bym nie pomyślał, nigdy nie pokazywał postaci, które po prostu wskazują na rzeczy lub machają rękami i sprawiają, że wybuchają. To super atrakcyjny sposób na wymyślenie dla dzieci agresji i pomimo całej śmierci w serialu, rodzicom prawdopodobnie bardziej się to podobało niż to, że biegają dookoła i strzelają z udawanej broni itp. ”

„Zasadniczo”, kontynuował, „Dragon Ball Z” wprowadził do Stanów Zjednoczonych wrażliwość na shonen manga, podobnie jak „Sailor Moon” wprowadziła shojo mangę. Chociaż najwyraźniej nie wyprzedzili superbohaterów popularnością, obaj odegrali dużą rolę w tworzeniu pokolenia młodszych fanów komiksów/mangi i rozwianiu idei „komiksy są dla poważnych, ostrych dorosłych”, które rozwinęły się w połowie lat dziewięćdziesiątych. Bo nawet jeśli fan „Dragon Ball Z” upiera się, jak poważna, ostra i dramatyczna jest „Dragon Ball Z” (i to jest dramatyczne!), patrzysz na te projekty postaci i nie możesz powstrzymać się od uśmiechu”.

Marvel Ultimate Alliance 3 przepustka rozszerzająca


Wybór Redakcji


Xbox Game Pass: wszystko się pojawi i zniknie w czerwcu 2021 r.

Gry Wideo


Xbox Game Pass: wszystko się pojawi i zniknie w czerwcu 2021 r.

Co miesiąc Microsoft dodaje i usuwa gry z Xbox Game Pass. Oto, co subskrybenci zyskują (i tracą) w czerwcu.

Czytaj Więcej
Andrew Aydin świętuje 10. rocznicę marca

Komiksy


Andrew Aydin świętuje 10. rocznicę marca

W ekskluzywnym wywiadzie dla CBR Andrew Aydin zastanawia się nad stworzeniem Marszu z kongresmanem Johnem Lewisem w 10. rocznicę wydania książki.

Czytaj Więcej