KOMENTARZ: „House of Gold & Bones” Coreya Taylora #1

Jaki Film Można Zobaczyć?
 

Ze ścieżki 1, Dom ze złota i kości, część 1 od heavy metalowego zespołu Stone Sour tworzy muzyczną historię, która poprowadzi słuchaczy przez dwa albumy o dźwiękowej intensywności.



Podobnie wokalista Stone Sour Corey Taylor miał na celu wrzucenie fanów komiksów w senną przejażdżkę z „House of Gold & Bones” #1 – pierwszym rozdziałem jego czteroczęściowego komiksu nawiązującego do albumów koncepcyjnych. Zatytułowany „Uwertura” i zawierający rysunki Richarda P. Clarka, pierwszy numer otwiera się na bezimiennej postaci zwanej Człowiekiem, której brak pamięci jest zaspokajany tylko przez grupę wrogów, którzy wydają się mieć coraz więcej wiedzy i władzy niż on, w tym m.in. złowrogi sobowtór o imieniu Allen i szalony buntownik Czarny Jan ze swoją armią bezmózgich wyznawców zwanych Liczbami.



naszyjnik z pereł piwa

Ponieważ pierwsze wydanie jest już w sprzedaży, a drugie po 22 maja, CBR News rozmawiało z Taylorem, który skomentował numer 1. Poniżej piosenkarka i scenarzystka wyjaśnia, w jaki sposób pierwsze utwory na albumie pasują do tonu i atmosfery pierwszego numeru, dlaczego ważne było, aby rzucić czytelników prosto na głęboką wodę, jakie mroczne zwroty akcji i dziwni mentorzy czekają i jak wiedza to potęga dla przemysłu muzycznego i życia w ogóle. Dodatkowo sprawdź CBRBR ekskluzywny podgląd drugiego wydania.

Corey Taylor: Oczywiście, pracowałem nad opowiadaniem podczas pracy nad albumem i krążyłem między nimi, upewniając się, że są tam wszystkie bity – rytmy akcji i bity literackie. Chciałem, żeby historia się rozwijała i pokrywała się z niektórymi piosenkami. „The Overture” jako tytuł pochodzi ze sposobu, w jaki patrzyliśmy na dwie pierwsze piosenki na albumie. „Gone Sovereign” było dla nas najlepszym sposobem na przygotowanie tego, co miało się wydarzyć. Wtedy to przekształcenie się w „Absolute Zero” było zasadniczo miejscem, w którym człowiek budzi się na tym świecie. „Absolute Zero” to ścieżka dźwiękowa do tego. Dzięki temu dostajesz zakulisowe wrażenia, gdy dzieje się historia.

Po prostu czuliśmy, że ten jeden-dwa cios był idealną uwerturą do rozpoczęcia czegoś takiego, a jeśli to nie zadziała, nic nie zadziała. Dlatego nazwałem pierwszy numer „The Overture” – ponieważ jeśli numer 1 nie zadziałał, a ludzie nie kupili tego zestawu, nic innego by do tego nie doszło. Pomyślałem, że sensowne jest nadanie tej konotacji i przypomnienie czytelnikom, że ma to muzyczną stronę, która działa lub nie działa [ Śmiech ] w zależności od tego, kim jesteś w branży muzycznej.



Plus, zawsze musical, każda sztuka, każda historia zaczyna się od uwertury. To naprawdę punkt wyjścia dla każdej wielkiej epopei, a ja po prostu chciałem to ustawić w ten sposób.

Otwarcie z bezimienną postacią, która budzi się w szalonym pościgu, to bardzo senny sposób na rozpoczęcie gry, ale jest to również ryzykowny wybór. Czy częścią tego planu fabularnego i wyzwania było rzucenie ludzi na głęboką wodę?

Tak, w zasadzie. To jedna z przewag słowa pisanego nad komiksem. Kiedy pisałem opowiadanie, z literackiego punktu widzenia byłem w stanie nadać tempo w taki sposób, aby ludzie mogli zagłębić się w historię, zanim rozpęta się piekło. Ale w komiksie jest ta równowaga wizualna i literacka z potrzebą rozpoczęcia historii we właściwy sposób. Wiedziałem, że będziemy musieli uderzyć na ziemię, a to stawia ludzi w miejscu „O Boże, co się do cholery dzieje?”. To było niezbędne i pomyślałem, że wykonaliśmy niezłą robotę.



Teraz, w kolejnych trzech kwestiach, więcej tego świata wyjdzie na jaw i naprawdę zrozumiesz, czym jest i co atakuje Człowieka. Dodatkowo dostajesz zestaw dla Black Johna i Allena w numerze 1. Więc dostajesz postacie po trochu. Z każdym wydaniem świat staje się nieco ciemniejszy. Opisałem to tak, że zaczyna się bardzo od Neila Gaimana, a pod koniec jesteśmy po stronie Gartha Ennisa. To właśnie próbowałem zrobić. Chciałem zacząć od ezoterycznej bezpośredniości i przejść do „Cholera!” [ Śmiech ] Między nimi była naprawdę cienka granica.

Wiele osób twierdziło, że podobała im się książka, ale była bardzo sucha. Cóż, to dlatego, że to tylko pierwszy numer, stary. Możesz zdradzić tajemnicę. I właśnie dlatego chciałem to zrobić przede wszystkim, ponieważ chciałem, aby tajemnica się rozwinęła. Zbyt wiele razy, kiedy masz taki komiks, historię jak ta, albo album koncepcyjny, artysta zbyt szybko próbuje cię pokonać tym, co się dzieje. Chciałem, żeby publiczność przyjechała na przejażdżkę i albo rozwinęła się powoli, albo pozwoliła się rozwinąć przy drugim słuchaniu lub drugim czytaniu. Chcę, żeby mówili: „Och, teraz rozumiem, co się dzieje!” W przeciwnym razie dla mnie robi się nudno.

W miarę rozwoju historii Człowiek znajduje krótkie wytchnienie od tego, co go ściga w małej chacie, w której spotyka Allena. To tajemniczy mężczyzna, który siedzi za biurkiem i pali, wygląda i brzmi bardzo podobnie do samego Człowieka i składa kilka tajemniczych obietnic dotyczących przyszłości. Nie wiem jak ty, Corey, ale dla mnie brzmi to jak metafora przemysłu muzycznego.


[ Śmiech ] Gdybyś tylko wiedział. Tak, to dość dziwne. To prawie taka umowa z konfiguracją Diabła, jakkolwiek oklepana. Ale chodzi o to, że Allen wie więcej, niż mówi. Człowiek o tym wie, ale ponieważ człowiek jest przez to tak odpychany – czy to wstręt, jaki odczuwają niektórzy ludzie, gdy spotykają sobowtóra, czy coś innego – zostaje z tą zagadką: „Nie od razu ufam temu facetowi, ale wiem, że wie więcej, niż mówi. Co ja robię?'

Na szczęście jest pozostawiony samym sobie po tej początkowej konfrontacji, w której Allen skierował go na ścieżkę, ale nie jest do końca pewien, dokąd ta ścieżka prowadzi. Więc naprawdę jest ten rodzaj frustracji – poczucie bycia samemu, kiedy wydaje się, że wszyscy wokół ciebie wiedzą więcej niż ty. To frustrujące miejsce.

W przemyśle muzycznym – co zabawne, że robisz to porównanie – zawsze wydaje się, że ludzie mają dla ciebie więcej rad, niż naprawdę potrzebujesz na koniec dnia. Cała ta sprawa to bzdura. Ani jedna osoba w żadnym z tych biur nie wie, co będzie sprzedawać. A jeśli cię o tym przekonają, dziewięć razy na dziesięć, w końcu się mylą. Ale wszyscy są tak przekonani, że są ekspertami w tej dziedzinie, że trzeba przesiewać te bzdury, żeby znaleźć sens. Miałem sporo starć z takimi ludźmi i nauczyłem się, że trzeba usunąć te części, które mają sens, a wszystko inne zostawić na stoliku do kawy.

Odnoszę wrażenie, że jednym z głównych tematów tej części opowieści jest idea, że ​​wiedza to potęga.

Dokładnie. Cała historia opiera się na mocy wyboru, ale czasami możesz podejmować decyzje lub wybory, chyba że masz wszystkie odpowiedzi. Ludzie, którzy szarżują na ślepo, nie rozumiejąc konsekwencji ani sytuacji, podejmują złe decyzje i patrzą wstecz: „Dlaczego to zrobiłem?”. To dlatego, że nie miałeś cierpliwości, by usiąść i podjąć świadomą decyzję. Od tego zaczęła się cała ta historia. To ja myślałem o tym, jak ludzie w życiu podejmują decyzje na podstawie dostępnych informacji lub na podstawie informacji, które zignorowali. Znam wielu ludzi, którzy są tak uparci, ponieważ myślą, że mają rację, ale w 99% przypadków się mylą. I są tacy nonszalanccy! Więc dla mnie było to studium idei, że pod koniec dnia trzeba walczyć z samym sobą, aby znaleźć najlepszą ścieżkę w swoim życiu.

Gdy historia Człowieka toczy się dalej, dowiadujemy się, że zmierza on do czegoś, co określa się mianem „Piekielnej wersji Chicago”. Jaka była atrakcja zbudowania tego koszmarnego miejsca w centrum prawdziwego miasta?

Uwielbiam Chicago jako miasto, ponieważ jest prawie jak przeoczona metropolia. Ponieważ znajduje się na Środkowym Zachodzie i ponieważ nie jest to wielkie centrum, o którym ludzie od razu myślą, nie zawsze mu się to należy. To, co kocham w Chicago, to to, że ma takie połączenie różnych obszarów metropolitalnych. Jeśli naprawdę zagłębisz się w to, jest tu trochę Nowego Jorku, trochę Londynu. Jest trochę LA, a nawet trochę Tokio na dokładkę. Dlatego nadal kocham to miasto. Des Moines to największe miasto, które jest blisko mnie, i zawsze, gdy chciałem jechać do dużego miasta, to tam bym się udał. Wskakiwałem do samochodu na pięć godzin - lub, w zależności od prędkości, trzy i pół godziny - i spędzałem tam cały dzień. Chicago ma wszystko, czego chcesz w mieście, a to pochodzi od faceta, który leniwie wyleguje się w Des Moines w stanie Iowa.

Kiedy więc chciałem zrobić z komiksu Red City, od razu przyszło mi do głowy Chicago. Przepływa przez nią woda. Przechodzą przez nią mosty, architektura i drapacze chmur. Ma przedmieścia. Po prostu ma wszystko i chciałem, żeby to Red City reprezentowało. Chciałem, żeby zawierało wszystko, łącznie z odpowiedziami. I oczywiście musiał to być koniec linii.

korekta refraktometru na alkohol

Na końcu numeru spotykamy Black John and the Numbers, który polega na dehumanizacji sposobu na opisanie grupy ludzi, jak to się robi. Widziałem kilka szkiców, które Richard wykonał na temat tych postaci i wydaje się, że plan dla nich polegał na tym, aby zacząć od zwykłych ludzi i pozwolić im stawać się coraz bardziej zdeprawowanymi. Jak wy dwoje pracowaliście nad stworzeniem Black Johna i wszystkich tych postaci?

Chciałem, żeby Liczby naprawdę miały w sobie coś z rodzaju berserkera, ponieważ Liczby reprezentują chaos, który pojawia się wraz z byciem częścią tłumu. Są prawie jak mentalność bydła. To wszystko jest emocją i nie ma większego sensu, ale ponieważ ludzie w grupie tak mocno chcą przynależeć, że prawie porzucają zdrowy rozsądek. To ślepiec często prowadzi ślepego. A Black John reprezentuje tę naturalną cechę lidera, którą można znaleźć w grupach przez większość czasu. Jeśli masz wokół siebie grupę ludzi, takich jak Liczby, nie ma sensu nie skupiać się na czymś. A Black John to skupienie w chaosie - zasadniczo umysł stojący za ulem.

Liczby reprezentują pewną stronę naszej własnej osobowości, którą można manipulować przy odrobinie większej inteligencji. Widzę to przez cały czas, niezależnie od tego, czy chodzi o zamieszki po złym meczu playoffów sportowych, a czasem nawet o dobrą grę w playoffach. [ Śmiech ] Reprezentują tę nienormalną część ludzkości, której nie zawsze możemy położyć na palcach, ale kiedy stawka i adrenalina będą trochę za wysokie, będą się działy złe rzeczy. Może to być radosne lub złe wydarzenie.

Patrząc w przyszłość, już powiedziałeś, że w nadchodzących wydaniach sprawy staną się bardziej szalone, ale otrzymujemy również pewien rodzaj równowagi w postaci Peckinpaha. Jak zmienia dynamikę opowieści?

Naprawdę Peckinpah reprezentuje antytezę Allena. Widać to w tym, jak wygląda w komiksie. Jest znacznie dojrzalszy i bardziej cierpliwy. Ma odpowiedzi, ale wie, że nie może tak po prostu rzucić odpowiedzi na Człowieka. W pewnym sensie Człowiek musi na nie zapracować. A jednak Peckinpah również wie, jak sprawić, by Człowiek sam to rozgryzł, jednocześnie dając mu trochę tu i tam, które zaprowadzą go tam, gdzie musi się udać.

Kolejny numer naprawdę odnajduje człowieka na samej ścieżce po tej ogromnej konfrontacji z liczbami. To kolejny problem, który przyspiesza podróż, a wszystko kończy się tym, co byłoby końcem [albumu] „House of Gold & Bones Part 1.”. Reprezentuje to piosenka „Last of the Real”, a zobaczysz to wszystko w tym komiksie. Jest fajny, bo jest podpisany. Numer 2 zaczyna się od konfrontacji z Black John and the Numbers i na tym też się kończy. Więc to wszystko pomiędzy nadaje ton temu, co będzie dalej.

Ogólnie rzecz biorąc, czy miałeś w tym procesie jeden moment, w którym pomysł na jedną piosenkę i jeden obraz pasują do ciebie, czy może jest to bardziej skumulowany efekt całości?

Szczerze mówiąc, to jedno i drugie. Sposób, w jaki podszedłem do tego, przypominał posiadanie odpowiednich puzzli, a następnie składanie ich w taki sposób, aby działały w obu punktach. Możesz słuchać albumów od góry do dołu lub po prostu posłuchać jednej piosenki. Wiedziałem, że to musi mieć kilka różnych aspektów, jeśli ma działać jako album ORAZ jako opowieść. W przypadku samych piosenek to, co chciałem zaimponować ludziom, to to, że są one czymś w rodzaju wewnętrznego monologu, który w każdej chwili toczy się wewnątrz postaci. Więc nawet jeśli te piosenki reprezentują różne momenty w historii, nie są one w pełni reprezentowane w piosence. Chodzi bardziej o to, co dzieje się w głowie tej postaci, gdy czytasz, co dzieje się na stronie.

To trochę tak, jakbyś czytał komiks; widzisz, co się dzieje z postacią i wiesz, że gra ta konkretna piosenka. Daje ci to, co dzieje się w głowie postaci, w przeciwieństwie do tego, co dzieje się na stronie. To trochę jak przeżywanie historii w trzech różnych wymiarach.

„Hose of Gold & Bones” #1 jest już w sprzedaży od Dark Horse Comics. Wydanie 2 pojawi się 22 maja, a CBR ma Ekskluzywny podgląd tutaj.

Więcej informacji na temat pierwszego komiksowego projektu Coreya Taylora można znaleźć w jego wywiadzie dla telewizji CBR z nowojorskiego Comic Conu w 2012 roku! Taylor wpadł do naszego luksusowego pokoju Tiki, gdzie omawiał „House of Gold and Bones”, swoją miłość do komiksu od najmłodszych lat i nie tylko.



Wybór Redakcji


Atak na Tytana: 15 najbardziej szokujących zgonów w serii, ranking

Listy


Atak na Tytana: 15 najbardziej szokujących zgonów w serii, ranking

Od pierwszego odcinka w 2013 roku Attack on Titan okazał się animowanym mistrzowskim dziełem historii, sztuki i intensywnych emocji.

Czytaj Więcej
One Piece: Jak głębia dziecka jest pokazana w jego związku z Killerem

Anime


One Piece: Jak głębia dziecka jest pokazana w jego związku z Killerem

Eustass Kid z One Piece to coś więcej niż lekkomyślny rywal Luffy'ego, a jego związek z Killerem ujawnia jego wielowymiarowość.

Czytaj Więcej