Wraz z powrotem Nicka Bradshawa do obowiązków artystycznych, Jason Aaron wykorzystuje okazję, aby wysłać „Wolverine & the X-Men” nr 21 do cyrku. Problem polega na tym, że wizyta w cyrku nie jest zabawnym wydarzeniem jedności zespołu, to cyrk pełen maszyn wysysających zagładę i duszę, a X-Men (w tym przypadku wydział Szkoły Jean Grey) są głównymi atrakcjami.
Aaron wykorzystuje spotkanie w cyrku prowadzonym przez „Armię dziwaków Frankensteina”, aby ponownie zaprezentować Quentina Quire'a i zbadać obszar otaczający Westchester w stanie Nowy Jork. Obsada postaci, o których kupuję książkę, o której mogę przeczytać – X-Men – zostaje w tym wydaniu skrócona. Jest tylko kilka stron z X-Men i zaledwie kilka paneli na każdej, ponieważ ogólny układ cyrku jest tłumaczony dla czytelników. Fajnie jest widzieć, jak postacie są nieznacznie modyfikowane. Niektóre zmiany są przesyłane telegraficznie, ale ogólnie rzecz biorąc, nadal są zabawne. Aaron zagłębia się w myśli zarówno Storma, jak i Wolverine'a, ale tylko na tyle, by dać czytelnikowi poczucie, że te postacie są tak samo pogrążone w ciemności jak czytelnik.
chmielowe piwo
Opowieść tak naprawdę opowiada o potworze Frankensteina szukającym zemsty na linii krwi swojego twórcy. Naturalnie prowadzi to do barona Von Katzenelnbogen, który został przedstawiony w „Wolverine and the X-Men” #2. Ta postać ma w tym wydaniu odrobinę megamindowego klimatu, który wiruje wokół niego, co jest zarówno urocze, jak i rozpraszające. Aaronowi udaje się oddać głos Von Katzenelnbogenowi tak wyraźny, jak każdej innej postaci „Wolverine & the X-Men” #21.
Jeśli chodzi o wydania tej serii, ta była najmniej przemawiająca do mnie z całej partii, ale odkupienie odnalazłem w Nicku Bradshaw, który odciągał jego kłykcie. Od momentu dołączenia do serii Bradshaw dołożył herkulesowych starań, aby wypełnić strony rysunkami i szczegółami. Naturalnie, cyrk napędzany przez hordy piekielne (dosłownie iw przenośni) daje Bradshawowi i towarzyszącym mu zastępom inkerów wiele okazji, by zaimponować. Gałki oczne unoszące się w słoikach i rozkładająca się skóra na grzbiecie nosa Potwora to tylko drobiazg szczegółów wciśniętych między miniaturowe panele powitalne Windrider (Storm), Iceface (Iceman), Beastmaster (Beast) i innych. Z pewnością więcej niż wystarczająco, aby zająć się kolorystą Laurą Martin, grafika zdecydowanie stanowi dla mnie ten problem.
franziskaner weissbier abv
„Wolverine & the X-Men” nr 21 rozpoczyna kolejną wieloczęściową historię Jasona Aarona i wkracza na terytorium, które obiecuje świeże przygody i nieprzewidywalne chwile. Teraz, kiedy stawki są w cyrku, mam nadzieję, że Aaronowi uda się dokończyć podnoszenie namiotów i że raz podniesione te namioty będą gotowe do wybuchu akcji X-Men. Na razie wydaje się, że ten numer dostarcza wielu informacji i występuje jako akt otwierający, aby zwrócić uwagę rubinów.