Chyba nie odetchnąłem czytając pierwszy tom Miwy Shirowa Psy: Kule i rzeź . Z pewnością zasługuje na swoją nazwę (tj. Mnóstwo kul i rzezi), ale należy koniecznie przeczytać tytułowy „Preludium: Tom 0”, który przedstawia ważne historie dla czterech głównych bohaterów.
dominikański prezydent piwa
Spokojny, refleksyjny ton tytułowego tomu preludium został porzucony na rzecz niezwykle gwałtownej i prawie, ale nie do końca, niezrozumiałej opowieści. Szybkie podsumowanie: Psy toczy się w naprawdę niepokojącej, postapokaliptycznej przyszłości. „Rząd” (gdzie nawet istnieje) to wielki żart i wygląda na to, że gangsterzy i przemoc rządzą dniem. Jednak główną wskazówką, że nie jest to świat, który znamy, jest istnienie istot ludzkich z widocznymi mutacjami, z których każda jest w jakiś sposób unikalna w swojej mutacji i na pozór niewinna skazy w tym niepokojąco mrocznym świecie.
Ten tom oświetla pracujący na zlecenie duet Heine i Badou. Chociaż ich intencje są z pewnością dobre – ich misja w tym tomie dotyczy ratowania maltretowanych dzieci (tak zwanych „zagubionych dzieci” lub dzieci z mutacją genetyczną) przed złymi szumowinami, które nie mają skrupułów w handlu ludźmi – ich metody są współmierne do zła, z jakim się spotykają. Zwłaszcza ciężko cierpiący Heine, który jest chodzącym ludzkim eksperymentem. Jest uwolniony od śmierci dzięki swoim uzdrawiającym mocom, ale wydaje się, że żyje w bólu wystarczającym dla 1000 osób. „Pies” w tytule wydaje się mieć wiele znaczeń – zbuntowani pracownicy do wynajęcia sami są psami – ale odnosi się również do wielkiego, wielkiego czarnego psa, który żyje wewnątrz Heinego i został prawdopodobnie narzucony mu przez nazistów. jak lekarze (ich reprezentatywna postać ma nawet niemieckie nazwisko), którzy przeprowadzali eksperymenty na ludziach z Heine jako jednym z kluczowych okazów.
Ten pierwszy tom pokazuje nam ponury świat, w którym bardzo mało ludzkiego współczucia i wytchnienia od horroru. Nawet zwykle nikczemnie zabawny Badou wydaje się nieco przytłoczony przemocą, którą sam znosi. Czułem się wciągnięty w siłę opowieści Heinego i horror, z którym zdaje się żyć na co dzień, ale z pewnością książka straciła wiele z bardziej ponętnego, kontemplacyjnego tonu preludium. Trzeba wspomnieć, że sama sztuka sprawia, że ta książka jest warta ceny wstępu. Shirow wykorzystuje białą przestrzeń i drobne linie w pomysłowy i przekonujący sposób. Czytanie jego scen akcji jest jak doświadczanie wiru powietrznego od środka i nawet kiedy obraz brutalnej przemocy mnie odpycha, wciąż zachwycam się umiejętnościami, jakich wymagało, aby wymusić na mnie taką reakcję.
Kopia recenzji dostarczona przez Viz Media.