Na stronie komiksów jakiejkolwiek gazety nie ma nic innego, jak Zippy. Kiedy zostanie napisana ostateczna historia undergroundowego komiksu, pojawi się rozdział o… Bill Griffith .
Griffith, absolwent Instytutu Pratta, pracował od 1969 roku jako rysownik dla wielu publikacji, w tym Screw, High Times, The National Lampoon i magazynu The New Yorker. Jego najsłynniejsza postać, Zippy, stała się międzynarodową ikoną, pojawiając się na Murze Berlińskim; był przedmiotem prac doktorskich; i jego znak firmowy Czy już się dobrze bawimy? znajduje się w znanych cytatach Bartletta.
Griffith był chwalony jako jeden z wielkich rysowników, których można znaleźć w dzisiejszych gazetach, a także potępiany za niezrozumiałość. Niezwykle utalentowany artysta, wpływy i zainteresowania Griffitha obejmują muzykę jazzową, filozofię egzystencjalną, magazyn Mad, surrealizm i satyrę polityczną. Zippy przeskakuje od jednego pomysłu i jednego tematu do drugiego w sposób, który często stanowi wyzwanie, ale zawsze jest piękny.
CBR News miało to szczęście, że z napiętego harmonogramu Billa Griffitha poświęciło trochę czasu na pogawędkę o Zippym.
CBR: Czy zawsze interesowałeś się rysowaniem kreskówek? Czy byli jacyś rysownicy, którzy mieli na ciebie duży wpływ?
Bill Griffith: Jako dziecko byłem wielkim czytelnikiem komiksów, ale nigdy nie myślałem o rysowaniu kreskówek jako karierze. Właściwie to pamiętam, gdy miałem około siedmiu lat, zakładając, że komiksy zostały w jakiś sposób stworzone przez gigantyczne maszyny drukarskie w miejscu zwanym „Dell”, bez udziału człowieka. Nigdy nie sądziłem, że Walt Disney, którego widziałem w telewizji, prowadząc „Wspaniały świat Disneya”, faktycznie cokolwiek stworzył, dlatego komiksy z wujkiem Scrooge, które kochałem, pojawiały się magicznie każdego miesiąca i nie zastanawiałem się nad ich tworzeniem.
Oczywiście, nie wiedząc o tym, byłem wielkim fanem Carla Barksa. Pokochałam też Little Lulu, choć podejrzewałam, że może być przeznaczona dla dziewczynek, więc przeczytałam ją ukradkiem, pod okładką. Inną ulubioną serią komiksów był Little Max, spin-off Joe Palooki Hama Fishera. Pamiętam, że nauczyłem się czytać głównie z chęci rozszyfrowania niedzielnych zabawnych wiadomości w New York Daily News. Wśród najwcześniejszych komiksów prasowych, które regularnie czytałem, byli Nancy, Henry, The Little King i Dick Tracy
Później był oczywiście wczesny Kurtzman Mad, na który wdrapałem się na pokład niczym szalona tratwa kulturalna, ratując mnie przed „zatwierdzonymi” komiksami mojego wczesnego dzieciństwa.
Dorastałeś w Levittown, które stało się kojarzone z konformizmem i nijakością podmiejskich dzielnic lat pięćdziesiątych, ale jak to było dorastać?
Levittown w latach pięćdziesiątych było miejscem całkowicie skupionym na dzieciach. Wszyscy jeździli na rowerach przez puste ulice, przesiadywali w identycznych domach i grali w „wojnę” i „Davy'ego Crocketta” na podwórkach i pobliskich polach. Mój ojciec był zawodowym żołnierzem wojskowym i często był przydzielany na stanowiska poza stanem, więc miałem dla siebie dużo wolnego czasu. Uświadomiłem sobie konformizm i nijakość tego miejsca dopiero, gdy skończyłem 12 lub 13 lat i żałowałem, że nie mieszkam w „prawdziwym” mieście, z główną ulicą i odrobiną historii.
W wieku 16 lat odkryłem muzykę ludową i ruch „Ban the Bomb” i raz znalazłem się na pierwszej stronie Levittown Tribune, protestując przeciwko budowie schronu przeciwatomowego w pobliżu mojej szkoły. W następnym roku zacząłem „uciekać” z Levittown tak często, jak to możliwe, jadąc sam pociągiem na Manhattan i zwiedzając Greenwich Village, gdzie kiedyś widziałem Boba Dylana grającego na pianinie w Gerde's Folk City na MacDougal Street. Pamiętam też, że chodziłem na odczyty poetyckie w Cafe Wha? i usłyszenie, jak Allen Ginsberg czyta „Kaddish” na poddaszu w centrum miasta. Kiedy poprosiłem o autograf, zapytał mnie: „Człowieku, jaki mamy rok?”.
Zap i wczesne undergroundowe komiksy naprawdę cię zainspirowały i skierowały w stronę komiksów. Co w nich tak naprawdę uderzyło w ciebie i co robiłeś wcześniej artystycznie?
Dwie rzeczy odwróciły mnie od malarstwa olejnego i komiksu pod koniec lat sześćdziesiątych. Jeden z nich widział pierwszy komiks Zapa w księgarni Times Square w 1968 roku. Miałem instynktowną reakcję na pracę Crumba, wrażenie, że sięgał do moich wewnętrznych myśli i doskonale je ilustrował. Pamiętam, że pomyślałem, że jego styl „starych czasów” musi oznaczać, że prawdopodobnie był facetem w wieku około 65 lat, którego opublikowano wtedy po raz pierwszy po długim milczeniu.
Niedługo potem dobry przyjaciel Jon Buller (obecnie autor i ilustrator książek dla dzieci), który był również wczesnym fanem Crumba, zasugerował, żebym zrobił komiks i wysłał go do magazynu Screw, a potem w pierwszych miesiącach jego publikacji. To było pewnego rodzaju wyzwanie — więc wymyśliłem okropny półstronicowy pasek zatytułowany „Kosmiczny pośladek odwiedza Urana”, luźno oparty na pomyśle innego przyjaciela, i zabrałem go do Śruby. Steve Heller, dyrektor artystyczny Screw, przyjął to od razu i to był koniec mojej malarskiej kariery.
Chwilę później wzięłam egzemplarz „Innego z East Village” i zauważyłam, że był tam również Crumb, a także „Sunshine Girl” Kim Deitch. Rozpoznałem imię Kim jako kolegę z klasy z Pratta i przyniosłem mu kilka rzeczy, aby pokazać mu „Gothic Blimp Works”, komiksowy tabloid wydzielony z EVO. Kim użyła kilku rzeczy i wkrótce ja również od czasu do czasu publikowałem komiksy w EVO.
Zippy to pojazd, w którym możesz zrobić praktycznie wszystko. Dobrymi przykładami są paski autobiograficzne, które zrobiłeś, które bardzo różnią się od typowego paska. Czy zawsze chciałeś, aby Zippy był pojazdem do wszystkiego, czego chciałeś?
Zawsze uważałem, że istotną cechą postaci Zippy'ego jest jego nieprzewidywalność. Potrafi mówić lub myśleć o wszystkim i nie jest skrępowany „rzeczywistością”, ani nawet czasem. To zapewnia dużą elastyczność w tym, z czym mogę sobie poradzić w dowolnym odcinku lub fabule. Lubię eksperymentować z listwą zarówno strukturalnie, jak i tematyką. Na przykład niedawno wprowadziłem dwie nowe postacie z pewnego rodzaju „równoległego wszechświata” do Zippy'ego, Fletchera i Tanyi. Wyglądają jak główki od szpilki, ale są narysowane w minimalistycznym stylu i przemawiają w całości tekstem wyciętym i wklejonym ze starych reklam w czasopismach. Podobnie jak seria autobiograficzna, którą zrobiłem o moim ojcu kilka lat temu. Właśnie zacząłem to robić i miałem nadzieję, że przyjdą czytelnicy. Czasami potrzebuję przerwy od robienia „tylko” Zippy i mojej regularnej obsady postaci. Lubię zaskakiwać czytelników – i siebie. Zapobiega stagnacji.
Teddy Roosevelt amerykański badass
Wielokrotnie mówiłeś, że postać Zippy została zainspirowana filmem Freaks. Co cię zaintrygowało i czy wtedy myślałeś, że ta postać stanie się zasadniczo postacią, z którą się utożsamiasz i nad którą pracujesz dość konsekwentnie od tego czasu?
Po raz pierwszy zobaczyłem film Toda Browninga „Freaks” z 1932 roku na pokazie w Pratt Institute na Brooklynie, gdzie uczęszczałem do szkoły artystycznej. Byłem zafascynowany główkami od szpilek w scenie wprowadzającej i zapytałem kinooperatora (kogo znałem), czy mógłby spowolnić film, abym mógł lepiej słyszeć, co mówią. Zrobił i pokochałam poetyckie, przypadkowe dialogi. Nie wiedziałem, że Zippy został zaszczepiony w moim rozgorączkowanym mózgu. Później, w San Francisco w 1970 roku, zostałem poproszony o dołożenie kilku stron do „Real Pulp Comics #1”, zredagowanego przez rysownika Rogera Branda. Jego jedyną wskazówką było powiedzenie: „Może zrób jakąś „historię miłosną, ale z naprawdę dziwnymi ludźmi”. Nigdy nie wyobrażałam sobie, że jakieś 38 lat później nadal będę wkładać słowa w szybko poruszające się usta Zippy'ego.
Przez lata pracowałeś w podziemnym komiksie i przez prawie dekadę produkowałeś cotygodniową wersję Zippy'ego, zanim zostałeś konsorcjalny codziennie. Czy Twój proces lub sposób podejścia do taśmy zmienił się z biegiem czasu?
We wczesnym wcieleniu się w komiksy undergroundowe i przez dziesięć lat, kiedy robiłem cotygodniowy odcinek Zippy'ego, charakter Zippy'ego pozostał dość spójny. Był typem „luźnej armaty” i miał osobowość gąbkową, wchłaniał i przetwarzał modne i trendy popkultury. Jego non-sequiturs były bardziej surrealistyczne niż są dzisiaj. Miał trochę naiwności dziecka, aczkolwiek z cieniem po godzinie piątej i niejasno groźnym ostrzem. Jego funkcja w większości pasm była destrukcyjna i często transgresyjna. Iloraz satyryczny był, ale był bardziej w tle. Badałem i rozwijałem jego osobowość i jego język
Nawet teraz, gdy Zippy pojawia się w głównych gazetach codziennych, mogę robić prawie wszystko, co chcę, bez kontroli redakcyjnej, z wyjątkiem zwykłych zakazów przeklinania i obrazowego seksu, dwóch czynności, które i tak rzadko interesowały Zippy'ego.
Po tym, jak w 1986 roku zacząłem codziennie zajmować się Zippym, zacząłem odkrywać i odkrywać subtelniejsze cechy Zippy'ego – takie jak jego zenowa natura, zaskakujący wgląd w rzeczy i ludzi wokół niego. Zippy widzi rzeczy bez bagażu. Odpowiada bezkrytycznie – przeciwieństwo jego partnera Griffy'ego, mojego zastępcy. Im bardziej pozwalałem, by te subtelniejsze cechy miały pełną kontrolę, tym więcej mogłem zrobić z Zippym. Przeszedł od śmieszności do wzniosłości.
Wiele osób uważa dialog za odpychający, sposób, w jaki bohaterowie mówią w łamanych non-sequiturach, rozmawiając ze sobą częściej, niż rozmawiając ze sobą. Czy trudno jest pisać, czy jest to łatwe, czy do tego momentu stało się to po prostu częścią twojego procesu?
Moje podejście do pisania dialogu zawsze było mieszanką naturalizmu i zaskoczenia. Lubię bawić się rytmem mowy, jak działa poeta. Głos Zippy'ego słyszę trochę jak instrument muzyczny, może saksofon tenorowy, riffujący i grający słowami tak samo dla przyjemności, jak dla wyjaśnienia lub wypowiedzenia się. Nie żebym nie starał się mieć sensu i dorzucić trochę krytyki kulturowej. Jestem. Po prostu lubię robić to przez boczne drzwi, a nie na wprost. Pisarzem, którego najbardziej podziwiam za jego dialog, jest David Mamet. Używa on słów w sposób, w jaki malarz używa farby, aby zbudować powierzchnię, aby odzwierciedlić sposób, w jaki naprawdę przeżywa się życie. Zippy uosabia ideę, że życie nie jest liniowe ani logiczne, gdy się dzieje. Narzucamy liniowość i logikę rzeczom po fakcie. Zippy istnieje całkowicie w chaotycznej teraźniejszości. W ten sposób jest fajniej.Â
Niektórzy czytelnicy najwyraźniej uważają to podejście za obce i odpychające. Dla nich polecam Funky Winkerbean.
Ludzie nazywają Zippy egzystencjalnym. Czy zgadzasz się z tą oceną iw jakim stopniu jest ona odzwierciedleniem twojego własnego światopoglądu?
Egzystencjalizm mówi, że wszyscy posiadamy wolną wolę i że nic w życiu nie jest z góry ustalone. Jesteśmy odpowiedzialni za kreowanie własnej moralności i, jak sądzę, do pewnego stopnia naszej własnej rzeczywistości. Brzmi jak Zippy. Z pewnością nie jest republikaninem.
Jestem po części Zippym, a po części Griffy'm (i trochę Claude'em Funstonem, choć nie jestem zbyt długowieczny). Zippy jest w tym sensie moją lepszą połową, moim wyższym ja. Kiedy piszę dymki z mową Zippy'ego, czuję, że kieruję jego głosem, dotykając czegoś prawdziwego we mnie. Oczywiście staram się też zabawiać. Myślę o sobie przede wszystkim jako o humoryście, który lubi rysować budynki i samochody.
Jednym z elementów pasa, o którym ludzie zawsze wspominają, jest korzystanie z restauracji i przydrożnych atrakcji oraz prawdziwej scenerii. Czy uwzględniasz je, ponieważ lubisz rysować elementy projektu?
Nawet w moich podziemnych czasach lubiłem umieszczać moje postacie w szczegółowym, rzeczywistym świecie. Moje największe inspiracje jako artysty wtedy i teraz, to filmy (Fuller, Sturges, Tati, ogólnie film noir) i malarstwo (Hopper, Marsh, Sloan, Dix) jak i komiksy. Zawsze lubiłem przesuwać „kamerę”, stosować perspektywę, oświetlenie, wszystkie elementy, które często spotyka się w kręceniu filmów. Kiedy przeprowadziłem się do Connecticut z San Francisco w 1998 roku, nagle zacząłem ponownie dostrajać się do otaczającego mnie świata. San Francisco dostarczyło mi wiele „zestawów scenicznych” w ciągu 28 lat mojego pobytu tam, ale tutaj, w Nowej Anglii, złapałem przydrożnego bakcyla. Zacząłem patrzeć na wszystkich Tłumików i Wielkich Kaczek stojących na straży w krajobrazie. I jadłodajni, których architektura przypomina mi stare filmy z lat czterdziestych i pięćdziesiątych i gdzie w rozmowach między klientami przy barze zawsze rozgrywają się małe dramaty. Diners to przede wszystkim „slow food” i ludzie z historiami. Świetne miejsca do obserwowania i wchłaniania przechodzącej parady. Oczywiście po prostu lubię je rysować, ze wszystkimi ich cudownymi szczegółami. Są antidotum na McDonald's i Disneyworld.
Kim są humoryści, którzy naprawdę wpłynęli na ciebie i twoją pracę?
dzwonki wiśniowe
Moje wczesne inspiracje komediowe pochodziły od ludzi takich jak Lenny Bruce i Jean Shepherd. Poza tym lubię myśleć o Harveyu Kurtzmanie jako humoryście w równym stopniu, co rysowniku. Jego „głos”, jego kadencja, wciąż mają duży wpływ. Są też moi faworyci z telewizji z lat pięćdziesiątych: Phil Silvers („Sgt. Bilko”), Sid Caesar, Mel Brooks, Jonathan Winters, a zwłaszcza Ernie Kovaks. Woody Allen też. I ten jedyny w swoim rodzaju hipster, Lord Buckley.
W pasku jest pewne poczucie melancholii. To nie jest tak, że odrzucasz dzisiejsze życie lub życzysz sobie, by było tak, jak kiedyś, ale na pewno jest smutek związany z pewnymi aspektami życia. Czy myślisz, że to prawda i ile z tego wyrażasz siebie poprzez pasek?
Wydaje się to trafną obserwacją, chociaż nigdy nie myślałem o tym dokładnie w ten sposób. Działam z przekonania, że większość otaczającej mnie kultury ogłupia się w coraz szybszym tempie. Film o niedalekiej przyszłości Ameryki z 2006 roku, „Idiocracy”, w reżyserii Mike'a Judge'a z Beavis & Butt-Head, dobrze to podsumowuje. W filmie wskaźnik urodzeń mądrzejszych ludzi stopniowo się kurczy z powodu odkładania posiadania rodzin, w miarę boomu demograficznego wieśniaków. Wkrótce dochodzi do punktu, w którym głupi ludzie całkowicie zdominują populację. W końcu wybierają wytatuowanego profesjonalnego zapaśnika na prezydenta. Wydajemy się teraz niebezpiecznie blisko tego momentu, w obliczu zbliżającej się perspektywy prezydentury Sarah Palin. To może wywołać u faceta przypadek melancholii
Staram się wystrzegać pokusy, by powiedzieć, że „stare dobre czasy” były lepsze, bo to naprawdę intelektualny wykręt, ale jest wiele rzeczy, które mnie napełniają smutkiem. Z drugiej strony Zippy jest ogólnie odporny na takie uczucia. Przyjmuje wszystko, co rzuca na niego społeczeństwo i z radością to przetwarza. Moje podstawowe odczucie jest takie, że kocham ten kraj na tyle, by się z niego śmiać. Satyra jest smaczniejsza, a przez to bardziej gryząca, gdy darzy swój cel pewną sympatią.
W jakim stopniu Griffy i Zippy są twoim id i ego walczącym z tym i próbującym zrozumieć rzeczy?
Zippy i Griffy tworzą podwójną osobowość, gdy są razem w pasie. Nie powiedziałbym, że Zippy to tylko id, chociaż z pewnością jest bardziej id niż ego. Pan Ropuch to id. Zippy jest tolerancyjny i impulsywny. Griffy jest sceptyczny i analityczny. Potrzebuję ich zarówno do wyrażania moich poglądów, jak i do wyrażania moich reakcji. Nie jestem ani jednym, ani drugim. I tak, celem tego wszystkiego tam iz powrotem jest przynajmniej rzucenie światła, jeśli nie, aby wszystko miało sens. Oczywiście z punktu widzenia Zippy'ego nie ma sensu. Absurd przebija racjonalność. I Zippy nie ma nic przeciwko temu. Zippy ma pokazać, że chaos jest naturalnym porządkiem, więc po co z nim walczyć? Griffy znosi wszystko, od akrylowych czapek bejsbolowych po globalne ocieplenie, a Zippy z niecierpliwością czeka na kolejny irytujący reality show. Jak powiedział kiedyś Zippy: „Ameryko – uwielbiam to! Nienawidzę tego! Kocham to! Nienawidzę tego! Kiedy zbieram bezrobocie?'Â Ã
Wygląda na to, że twoja praca na linii jest bardzo ważna. Ty, Crumb i wielu innych z tego pokolenia undergroundowych komiksów wydawaliście się bardzo zainteresowani upiększeniem komiksu. To oczywiste, że tak samo dbasz o linię i liternictwo, jak o pisanie.
Po prostu lubię rysować piórem i atramentem. Sprawia mi to ogromną przyjemność, chociaż musiałem przejść przez lata zmagań, aby dostać się do mojego obecnego poziomu komfortu. Nie zaczynałem jako „naturalny” artysta jak Crumb, musiałem nad tym pracować. We wczesnych latach zawsze bolało mnie odtwarzanie mojej pracy. Wszystkie małe błędy odbijały się na mnie wzrokiem, ale był to również świetny sposób na naukę. Dziwne, robienie codziennych pasków zajmuje mi dziś więcej czasu niż dziesięć czy dwadzieścia lat temu, ponieważ myślę, że rysuję więcej szczegółów. Im więcej mogę zrobić z moją linią, tym więcej chcę zrobić.
Na szczęście nowe skanery i skomputeryzowane prasy drukarskie faktycznie pozwalają na lepsze odwzorowanie szczegółów, nawet przy niewielkich rozmiarach, więc żadna z moich zawiłości nie ginie. Oczywiście nie jest to tak prawdziwe w sieci, ale nawet tam staranne rysowanie może wyglądać całkiem nieźle. Mam tylko nadzieję, że komiksy na papierze nadal znajdą odbiorców — to znacznie bardziej przyjazne dla użytkownika medium do rysowania linii.
Dobre komiksy to wyraźnie równe części, dobry rysunek i dobre pisanie, przy czym pisanie czasami jest trochę bardziej równe. Bez dobrego słuchu do języka i spójnego, ciekawego punktu widzenia, nawet najlepsze rysowanie może być puste. Ale sztuka komiksowa może obejmować szeroki zakres stylów, a „realizm” i umiejętne umiejętności kreskowania poziomów w stylu Willa Eldera nie są w żaden sposób wymagane. Dobry rysunek przybiera w komiksie tyle samo form, co w tak zwanej sztuce plastycznej.
dlaczego michael myers jest po laurie?
Miasto Dingburg to najnowsza innowacja w pasie. Całe miasto szpilek, położone 17 mil na zachód od Baltimore, nie mniej. Skąd wziął się pomysł i co skłoniło Cię do kontynuowania tej koncepcji?
Seria Dingburg, która wciąż trwa, powstała z mojego pragnienia robienia bardziej ambitnych rysunków. Kilka lat temu zacząłem ślęczeć nad wszystkimi starymi magazynami z lat czterdziestych i pięćdziesiątych, które zebrałem, głównie dla materiałów referencyjnych --- ludzi, samochody, budynki, meble. Zawsze byłem zdumiony bogactwem grafiki w tych starych reklamach, zanim telewizja przejęła kontrolę i wyssała reklamę drukowaną ze swojej mocy. Zacząłem umieszczać Zippy'ego w świecie z innymi główkami od szpilek, jakby był częścią społeczności ludzi takich jak on, ale każdy z innym typem twarzy i ciała. Fajnie było rysować różne główki od szpilek, niektóre w duchu Zippy, inne bardzo różne. Po prostu stamtąd wystartowało. Zacząłem myśleć: „Gdzie mieszkają te wszystkie główki od szpilki?”. Dingburg wydawał się idealnym „wyjaśnieniem” tego, co się działo. Jeszcze go nie wyczerpałem, a większość moich czytelników twierdzi, że cieszy się jazdą. Moja następna książka nosi tytuł „Witamy w Dingburgu” i zawiera rozkładaną mapę całego miasta.
Gazety mają ostatnio naprawdę ciężki okres. Komiks jako forma będzie wokół, komiksy wydrukowane na papierze będą wokół, ale na ile znajdzie się dla nich miejsce w gazetach, wydaje się być kwestią otwartą. Czy martwisz się lub zastanawiasz, co będzie dalej lub jak ludzie mogliby uzyskać rozwiązanie Zippy?
Dziś mniej martwię się o „upadek” komiksów z gazet codziennych – i gazet w ogóle – niż kiedyś. To, co wydaje się mieć miejsce, to powolna, ale stała migracja z papieru do sieci. Jakiś czas, stosunkowo niedługo, kiedy gazety codzienne w końcu zaczną działać jako podstawowy sposób, w jaki ludzie otrzymują codzienną dawkę wiadomości, komiksy będą czytane głównie na stronach internetowych. Zippy, Doonesbury i Garfield zawsze będą mieli miejsce w mediach – po prostu nie zawsze będzie to w gazetach. I choć żałuję, że straciłem przyjemność, jaką dają mi gazety, zawsze będą też komiksy w formie książkowej. Nadal jest to trochę trudna jazda, zwłaszcza że reklama napędza gazety, a przejście do sieci nie generuje jeszcze takich przychodów z reklam, jakich potrzebują gazety, aby prosperować. Ale nowe media nie zabijają starych mediów – medium to przede wszystkim system przekazu. Treść ciągnie się dalej, a codzienne komiksy okazują się bardzo trwałą formą, której końca nie widać.
W moim przypadku moja witryna Zippy okazała się świetnym źródłem dochodu i wspaniałym sposobem na nawiązanie kontaktu z czytelnikami. Podoba mi się nawet to, jak wszystkie moje kreskowanie krzyżowe wygląda w  świecących pikselach, o ile jest skanowane w przyzwoitej rozdzielczości.Ă'Â
Kim są rysownicy, których lubisz czytać i śledzić ich prace?
Wciąż czytam i podziwiam wszystko, co robi Crumb — nigdy nie mam dość — on po prostu wciąż tworzy tak wspaniałe dzieła. Także Ben Katchor, Aline Kominsky, Gary Panter, Joe Sacco i Dan Clowes. Niewiele mnie obchodzi na dzisiejszych stronach z komiksami, ale czytam i lubię Doonesbury Trudeau i Bizarro Dana Piraro. I, oczywiście, żyjący następca „Nancy” Erniego Bushmillera, „The Family Circus” Bila Keane'a. Myślę o tym jako o drugim naprawdę surrealistycznym pasku na stronie z komiksami
Jedną z rzeczy, o których ludzie w komiksach lubią mówić, jest crossoverowy sukces. Ale Zippy od lat jest wybierany do filmów i telewizji, animacji i akcji na żywo. Czy radzenie sobie z Hollywood jest warte irytacji, czy też uważasz, że jest to bardziej rozpraszające niż cokolwiek innego?
Moja nieustanna „kariera” w montowaniu filmu Zippy lub animowanego programu telewizyjnego dała mi mnóstwo materiału na paski, więc nie żałuję tego. W końcu to chyba dobrze, że ze wszystkich scenariuszy, opcji i propozycji Hollywood nic nie wyszło. W najlepszym razie byłby to kompromisowy wynik końcowy. Moje rzeczy są zbyt dziwne, by kiedykolwiek zadowolić ogromną publiczność głównego nurtu. Jestem całkowicie zadowolona z moich kultowych naśladowców. Pozwala mi to na całkowitą kontrolę redakcyjną – coś, czego nigdy bym się nie spodziewał po wielomilionowym wysiłku produkcyjnym. Ale tak długo, jak ktoś inny płacił za bilety lotnicze i lunche, zawsze chętnie „uczestniczyłem w spotkaniu” i nadal jestem. Niektóre z najbardziej surrealistycznych momentów mojego życia przeżyłem podczas spotkań w studiu filmowym lub telewizyjnym. Zippy we mnie świetnie się bawił z każdym z nich.